poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 9

Dawno mnie tu nie było. Na swoją obronę mam, że szkoła nie pozwalała mi nawet na chwilkę odpoczynku z Wami. To się zmieni. Będę dodawać rozdziały jak najcześciej, przynajmniej w każde soboty ;) Postanowiłam pisać do Was na początku, nie na końcu, bo zawsze zapominam dopisać, to co chciałam Wam przekazać. Utworzyłam zakładkę "Pytania", zapraszam serdecznie do zadawania pytań ;) Przepraszam za wszystkie błędy, które niestety często się pojawiają, ale walczę. Zapraszam do komentowania. Miłej lektury ;)


***
Uwaga sceny niecenzuralne!!
Te kilka dni spędzane z przyjaciółmi, dało mi więszką możliwość, by bliżej poznać Harry'ego. Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że kocham go coraz bardziej z dnia na dzień. Niestety sielanka nie trwała długo i już jutro z samego rana wracamy domu. Nic nie dało się z tym zrobić, już kolejny raz przekładaliśmy powrót, a jutro popołudniu miała wrócić moja mama. 
Leżałam jeszcze chwilkę wgapiając się w ogień, przykryta kocem Louisa w paseczki. Zayn siedział obok Nialla i Harry'ego i pili piwo, właściwie tylko popijali, robiąc małe łyki. Powędrowałam wzrokiem do Danielle, która leżała na kolanach Liama, który lekko drzemał oparty o drzewo, obok nich na kocu smacznie spała Perrie, Eleanor z Louisem siedzieli obok mnie, a Katy opierała się o moje prawe ramię. 
-O czym myślisz Lu-spytała patrząc mi prosto w oczy.
-Myślę  o wszystkim. O nas, o mnie i Harrym i o tym, że mam niesamowite szczęście mając takich przyjaciół. 
Mój chłopak zorientował się, że o nim mówię. Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym troski i stęsknienia i już podążał w moim kierunku. 
-Co tak kochanie ? Zmęczona?-zapytał siadając obok mnie i przytulając do siebie. Ułożyłam się wygodniej i zgodnie z prawdą zapewniłam, że wcale nie jeste zmęczona, mimo późnej pory. 
Rozmawialiśmy o wyjeździe i o tym, gdzie spędzimy resztę lata, gdy rozdzwoniła się moja komórka. 
***
-Halo?-ułyszałam upragniony głos swojej nastoletniej córki i odetchnęłam z ulgą. 
-Witaj córeczko. Dlaczego nie dajesz znaku życia? -zaatakowałam na wstępie, czekając na jej kontratak-i dlaczego jeszcze nie śpisz? Jest druga w nocy.
-Cześć mamusiu, ciebie też miło słyszeć-nutka ironii?-dobre pytanie.. czemu Ty jeszcze nie spisz? Są wakację, więc chyba nic się nie stanie, jeśli nie wstanę jutro o siódmej. Poza tym już miałam się kłaść. Po co dzwonisz? 
-Chciałam cię usłyszeć. Dawno nie rozmawiałyśmy. A do jutra jeszcze sporo czasu. Zwłaszcza, że pewnie przyjedzie Twój ojciec. Co robicie ciekawego ? - spytałam bez udawanej troski. 
-A pogoda była piękna, raz tylko padało. Też mnie to dziwi-zaśmiała sie Lu-A teraz wszyscy zasypiają, ale nikomu nie chce się iść od ogniska, jest bardzo ładnie i ciepło. 
-Emms, Kochanie idziesz? ile mam czekać-usłyszałam głos Toma, który czekał na mnie w łóżku
-Już idę -zapewniłam ukochanego i zwróciłam się do córki-Kochanie jak słyszysz Tom nie daje sobie beze mnie rady-zaśmiałam sie na moje słowa, które brzmiały dwuznacznie-Bawcie się dobrze, miłej nocy i dozobacznia jutro-powiedziałam ciepło do słuchawki.
Rozłączyłam się i już chowałam telefon do torebki, gdy wyświetlacz ponownie zaczął niemiłosiernie wibrować pokazując imię mojego byłego męża.
***
-Cześć Emm, wiedziałem, że odbierzesz; nie to, zebyś miała życie prywatne-zaatakowałem byłą żonę. Robiłem to specjalnie, przyznaję, ale uwielbiam się z nią spreczać-jest taka słodka, gdy się denerwuje.
-Cześć John, czego chcesz?-pora zacząć zabawę.
-Nie denerwuj się kotku, bo Tom sobie nie ulży-powiedziałem z pogardą w głosie.
-Jesteś idiotą i zachowujesz się jak dzieciak.Tom sobie przynajmniej ulży, a Ty? Tatiana?A moze kolejna zdobycz?-oj, trafiła mnie !
-No już się nie denerwuj. Przepraszam-posłałem jej buziaczka do słuchawki-gadałaś może z Lu?
-Tak dzwoniłąm do niej. A co?
-Co u niej? O której jutro wraca?-zapytałem szczerym entuzjazmem.
-Zadzwoń do niej, powie Ci sama. 
-Nie będę do niej dzwonił. Ptrzez cały jej wyjazd tylko raz do niej zadzwoniłem, więc nie będę mięknął pod koniec.
-Wszystko w porządku. Mięli piękną pogodę,a jutro wyjeżdzają z samego rana. Więc koło południa będzie w domu. Wpadniesz sie z nią przywitać, czy przyjedziesz ją zabrać do siebie? 
-Wpadnę na kolację, skoro tak ci na tym zależy. Nie chcę znowu jej zabierać, skoro tyle czasu u mnie siedziała. Niech chwilkę popędzie z wiecznioe zapracowaną matką i tym "mam kołka w dupie"Tomem.
-Dobra Jo, daj już spokój. A tak z ciekawości, czemu sam do niej nie zadzwonisz?
-Ty nic nie rozumiesz Skarbie. Ty do niej dzwonisz, czyli wychodzisz na przewrażliwioną matkę, któa tylką ją kontroluje. Ja natomiast, jestem wyluzowanym ojcem nie trujacym dupy. 
Ten wściekły oddech po drugiej stronie zapewnił, że za chwilkę usyszę ostre słowa skierowane do mnie. Zabawa trwa. Jak ja to uwielbiam..
***
-Chodź kochanie-Zayn zwrócił się do śpiącej Perrie-idziemy spać-wziął dziewczynę na ręcę i udali się do namiotu. Zdziwiło mnie, ze poszli ostatni, skoro blondynka spała od kilkudziesięciu minut. 
-A my kochanie? Idziemy?-zwrócił się do mnie Harry całując w szyję.
-Jeszcze chwilka, fajnie się tu siedzi.
Rozkoszowałam  się ciepłem wieczornego wiaterku i moim chłoapkiem tak czule mnie całującym. Poczułam przyjemne ciepło w pobliżu łechtaczeki. Zadziałało to na mnie i miałam ochotę na więcej. 
Leżeliśmy nadzy na zewnątrz pieszcząc się w każdy centymetr ciała. Sięgnęłam ręką po sterczącego już penisa Harry'ego i wykonywałąm na nim pionowe ruchy. Jego płytki oddech tylko jeszcze bardziej mnie podniecał. Miałam ochotę na więcej. 
-Harry, zróbmy to-powiedziałam głosem pełnym pożądzania.
Chłopak wyszedł spode mnie i pobiegł w kierunku namiotu. Bałam się, że zrezygnował, jednak wrócił po chwili z prezerwatywa. Założył ją i ostatni raz spytał.
-Na pewno tego chcesz?-spytał patrząc mi w oczy. 
-Jak niczego innego. 
To podziałąło na chłopaka natychmiast. Podrażnił mnie jeszcze chwilkę swym penisem, by wreszcie zagłębik go w moim wnętrzu. Robił to powoli, przebijając moją błonę dziewiczą.
Poczułam ból, jednak z każdym jego ruchem rozlewało się we mie przyjemne ciepło. Jedyne co czułam to niesamowitą przyjemność, krzyczałam z rozkoszy. Nie obchodziło mnie, że ktokolwiek może nas zobaczyć, albo usłyszeć. 


sobota, 14 września 2013

Rozdział 8

-Dobrze kochanie, powiedz mi tylko kto tam jeszcze będzie?-zapytałam bez udawania w geście martwienia się o córkę.
-Koledzy Harry'ego z dziewczynami i Kate-słysząc imię najlepszej przyjaciólki Lucy odetchnęłam z ulgą.Wiedziałam, że ma na nią dobry wpływ i przy niej jest bezpieczna. Pomaglowałam jeszcze trochę dziewczynę, by wypytać o wszystko co związane z tą absurdalną wycieczką na koniec Londynu. Jedynym plusem zgodzenia się na to ognisko, była jeszcze większa wdzięczność do mnie, no i przy okazji usłyszałąm jaka to jestem kochana... To nie tak, że chcę Lu tylko dla siebie.. Czuję się lekką egoistką! Zostawiam ją dość często z ojcem, lub w awaryjnych sytuacjach samą, a ja leżę tu właśnie na leżaku rozkoszując się słońcem. Nie przyjechałam tu do pracy, nie oszukujmy się! Chcięliśmy z Tomem odpocząć trochę sami, tylko we dwoje. Ostatnio miałam dość dużo pracy, ciągłe projekty, spotkania, wyjazdy.. Gdzie w tym wszystkim czas dla mnie?! Rozmyślając tak przez dłuższą chwilę, poczułam nieprzyjemnie drażniące promienie słońca. Otworzyłam oczy i chiwlkę nimi mrugałam, by przyzwyczaić je do rażącego światła.
Odwróciłam się w stronę stolika i chwyciłam za leżącym na nim słoiczku. POsmarowałąm całe ciało kremem, a na nos założyłam okulary. Mogłabym tak leżeć cały czas, niestety uniemożliwił mi to mój telefon, który niemiłosiernie wibrował w torebce. Niechętnie spojrzałam na ekran, widzac na nim imię mojego byłego męża.
***
-No hej Emm, wreszcie się do ciebie dodzwoniłem-przywitałem moją byłą żonę bez udawanego entuzjazmu-przepraszam, że przeszkadzam w wakacjach, ale chciałem pogadac o tej całej wycieczce naszej córki.
-Spokojnie, właśnie do mnie dzwoniła, pogadałyśmy. Wszystko wydaje się nad wyraz sensowne, wiec chyba nie mamy się o co martwić. 
-Wiem, że nie mamy się o co martwić, ten telefoin to tylko pretekst. Poznałem tego jej chłopaka Harry'ego, to naprawdę spoko dzieciak. Dzwonię jednak, żeby ci powiedziec o tym, że Lu widziała mnie z moją dziewczyną w łóżku. Chyba powinnaś z nią pogadac jak kobieta z kobietą. 
-Co takiego?! Nasza córka widziała, jak się pieprzysz z jakąś laską?!-krzyknęła do słuchawki.
-Przestań krzyczeć, doskonale cię słyszę! Nie nic nie widziała, po prostu widziałą ją śpiąca obok mnie. Ona głupia nie jest, w dzisiejszych czasach nastolatkowie są o wszystkim idealnie poinformowani. Rozmawiałem z nią o wszystkim, ale chciałem byś o tym wiedziała.
-To miło z twojej strony-czy wyczułem delikatną nutkę ironii?-jednak wolałabym byś uprawiał "ten sport", gdy naszej córki nie ma w domu..
Tego było za wiele, musiałem jej wygarnąć to, co leżało mi na wątrobie.
-Chyba się przesłyszałem!! Emma, ty tego nie powiedziałaś, prawda? Mówisz mi co jest etyczne a co nie? Przecież z Tomem w łózku nie tylko odpoczywacie, nie mylę się ? Kazujesz mi przestać kochac się z moją kobietą w moim domu i chcesz mi wmówić, że wy z Tomem tego nie robicie?! Jesteś śmieszna!!
-Wiesz co Jo?! Ta rozmowa chyba nie ma większego sensu. Lepiej się rozłączę, zanim powiem o jedno słowo za dużo-cześć.
Jak zwykle. Za każdym razem, gdy miałem rację, Emma rzucała słuchawką.Biedny Tom..Jak on to wytrzymuje?!
***
Wcześniejsze przygotowanie rzeczy, jak doradzała mi Tatiana nie okazało się nie takim złym pomysłem, dzięki czemu pakowanie zajęło mi dosłownie chwileczkę. O odpowiedniej porze, wszystko poukładałam w walizce i ruszyłam po schodach ledwo ją taszcząc. Gdy zobaczył to tata, natychmiast rzucił mi się z pomocą. Na moje szczęście Harry czekał już na podjeździe. Nie było potzreby by wchodził na górę, bo tata i tak spieszył się do pracy.
Podróż minęła dosyć szybko. Nie licząc postojów i nagłych telefonów Louisa...Polubiłam go tak szczerze..Jest szalony i świetnie rozumie się z Harrym .. 
Już z daleka słychac było muzykę i widać było ogień. Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy w stronę rozwrzeszczanego towarzystwa.
Po kilku chwilach zauważyłam brak Kate, zdziwiłam się tym, więc postanowiłam spytać wszystkich gdzie ją wcięło.
Zadałam to pytanie Zaynowi, który lekko się speszył i burknął coś pod nosem. Ta kąśliwa uwaga sprawiła, że oprzytomniałam. Wzrokiem szukałam Nialla, lecz go nie zobaczyłam. Moją uwagę przykuł namiot blondyna. Lekko się trząsł i był zasnięty. Speszyłam się i mocno zaczerwieniłam, wzbudzając tym samym śmiech Louisa. Harry postanowił przyjść mi z pomocą i wyciągnąć piwa z bagażnika, dzięki czemu cała uwaga ze mnie przeniosła się na napoje.Odetchnęłam z ulgą widząc, że już nikt nie obserwuje mnie, więc przycupnęłam obok Danielle, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zrobiła trochę więcej miejsca. Podczas, gdy chłopaki otwierali zgrzewki miałam okazję trochę pomyśleć. Jak to możliwe, że Katy nic mi nie powiedziała? Przecież jestem jej pzyjaciółką! Sypia z Horanem i wszyscy o tym wiedzą, tylko nie ja! Jak na zawołanie usłyszęliśmy dźwięk rozsuwanego zamka i wszyscy spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Dostrzegłam dwoje nastolatów. Nie wyglądlai jak po upojnych piszczotach. Niall miał krótki spodenki i idealnie uprasowaną koszulkę, a brązowe vansy idelanie zawiązane. Jego towarzyszka, natomiast miała na sobie koszulkę na ramiączkach w kolorze morza, oraz białe spodenki i sandałki rzymianki. Jak gdyby nigdy nic zbliżali się ku nam, trzymając się za ręce. Chciałam dać jej spokój z całym wypytywaniem, ale nie mogłam. Musiałam się wszystkiego dowiedzieć. Ruszyłam w jej stronę nie zastanawiajac się nad tym, czy wygladam jak jej właśna matka.
***
Dokładnie 10 minut temu moja dziewczyna wyciągnęła gdzieś Kate i jeszcze ich nie ma. Mam nadzieję, że Lu jej nie zabije, choć to podniecające mieć dziewczynę w więzieniu. W sumie jej nie rozumiałem. Jak mogła niczego nie zauważyć? Każdy wie, że sypiają ze sobą od jakiegoś miesiąca i naprawdę jestem szczerze zaskoczony, że Lucy nic o tym nie wiedziała. Wydaję mi się jednak, że to nie moja sprawa i powinienem zostawić to im samym. Ledwo o tym pomyślałem już z daleka widac było zarys dwóch przyjaciółek, idących koło siebie i śmiejacych się beztrosko. Ledwie 15 minut temu ich przyjaźń wisiała na włosku, teraz jest idelanie... nie rozumiem kobiet. Dziewczyny zbliżały się do nas powoli, a niebieska sukienka Lu rozwiewała na wietrze. Mimo braku makijażu i żadnych błyskotek, wyglądała lepiej niż kiedykolwiek. 
-Może pójdziemy już do namiotu, napewno jesteś zmęczona-zagadnąłem jej do ucha. Była już 4.55, Horanki i Maliki już dawno się zmyli. Danielle i Eleanor już poszły do swoich namiotów. Louis obiecał przynieś drewna na jutro rano, a Liam poszedł po wodę, by dogasić ognisko.
-Tak, masz rację, chodżmy-ziewnęła mi w usta i pocałowała leniwie.
Pociągnąłem ją za rękę, a gdy zbliżyliśmhy się do naszej "noclegowni" wpuściłem pierwsza do środka. Odwróciłem się do niej tyłem i męczyłem się z zamkiem. Gdy mi się udało, spojrzałem w jej stronę i momentalnie zrobiło mi się gorąco. Lu klęczłała tyłem do mnie bez stanika i w samych skąpych majteczkach. Mój "przyjaciel" momentalnie drgnął. Ten piękny widok nie trwał długo, bo Lu założyła szybko koszulkę nocną i położyła się na plecach zerkając na mnie. 
Sciągnąłem koszulkę i spodnie, bo nie śpię w piżamie, właściwie ja nawet w bokserkac nie śpię. Doczołgałem się do niej i wpiłem w jej słodkie usta. 
-Jak z Kate?-spytałem, gdy z mlasknięciem się od siebie oderwaliśmy. 
-Na początku nie było zbyt miło, ale już jest ok-uśmiechnęła się w moją stronę-wiedziałeś o ich sekrecie?
-Kochanie, to nie był żaden sekret. Horan niczego nie ukrywał i wszystko nam wyśpiewał.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?-spytała z lekkim wyrzutem.
-A co ci miałem powiedzieć? Że twoja przyjaciółka współżyje z moi przyjacielem? Przecież to nie moja sprawa.
-Masz rację przepraszam. Wybaczysz mi?-spytała, a ja już myślałem o moim "przyjacielu", który czeka na swoją kolej. 
-Muisz mi się odwdzieczyć-powiedziałem rzucając się na nią. Przygniotłem ją ciałem i całowałem zachłannie. Dziewczyna oddawała pocałunki, jeżdżąc rękami po moim ciele. Mój penis niemiłosiernie wbijał się w jej brzuch. Rękami penetrowałem jej cudowne ciało. Zjechałem do jej brzucha zachaczając o koszulkę, kiedy już ją miałem podnieść, dziewczyna momentalnie się ode mnnie oderwała.
-Harry! Nie! -krzyknęła spanikowana.
-Spoojnie Lu, przepraszam-zacząłem uspokajając dziewczynę. 
-Nie jestem jeszcze na to gotowa. Przepraszam. 
-Nic nie szkodzi-powiedziałem układając jej głowę na mojej piersi, przyciągając do siebie- to ja przepraszam. 
-Kocham cię, wiesz? -powiedziała całujac mnie w policzek. 
-Wiem Lu, wiem. Ja ciebie też. Słodkich snów-pocałowałem jej włosy i ułożyłem się do snu. Na szczęście Harry Junior też już poszedł spać. 
-Dobranoc-rzekła zanim zamknąłem oczy i odleciałem w cudowną krainę Morfeusza.

Witajcie Kochani. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale gimnazjum mnie pochłonęło. Obiecuję poprawę. Przepraszam z jakiekolwiek błędy. Prosze o komentarze, czytam każde ;) Możliwe, że jeszcze dziś pojawi się zakładka "Pytania". Możecie pytać bohaterów tego opowiadania, lub mnie.
Całuję <3

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 7

Rankiem wybawił mnie ze snu ostry promień słońca-szlag! Zawsze zapominam o tych roletach!Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 09.30.Normalnie nic by to na mnie nie zrobiło i zasłoniłabym się poduszką, ale dzisiaj postanowiłam wstać wcześniej i zaskoczyć tatę. Wczoraj nie mieliśmy okazji porozmawiać, bo wrócił pewnie nad ranem.. Zeskoczyłam z łóżka niesiona przypływem energii. Udałam się do łazienki w celu ściągnięcia szlafroka z grzejnika.Opatuliałm się miękką tkaniną, mimo, iż jest lato, jestem strasznym zmarźluchem..Zbiegłam po cichu po schodach i udałam się do kuchni. Wzrokiem napotkałam białą karteczkę na blacie "Lucy, śniadanie masz w lodówce. Posprzątam jak wrócę, popołudniu ;)". Posprząta? Wczoraj robiła to bardzo dokładnie ... Z lekkim zdezorientowaniem ruszyłam w stronę lodówki, by napawać się widokiem kilkudziesięciu kanapek w najróżniejszych smakah i kolorach, czyli takie, jakie lubię ;)
Postanowiłam iść po tatę, byśmy razem zjedli posiłek i w tym celu euszyłam do pomiesczzenie, które okupował prawie cały czas-gabinet. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, ze go tam nie ma. Zamknęłam drzwi i udałam się do jego sypialni na piętrze. Szybko wbiegłam po schodach i nie pukając otworzyłam na oścież drzwi z wielkim uśmiechem, który zaraz zamienił się w grymas. Automatycznie zasłoniłam ręką usta widząc rozłożonego tatę na łóżku i tulącej się do niego jakieś blondynki. Słodko spali tulac się do siebie nago, a w okół nich porozrzucane zostały części ich garderoby, zużyte prezerwatywy i rozlany szmpan..Zaczęłam rozumieć o co chodziło Tatianie mówiąc, że posprząta jak wróci.
Na tenm niemsaczny widok zrobiło mi się niedobrze. Szybko zamknęłam drzwi i udałam się ubrać do właśnego pokoju. Odechciało mi się śniadania i spędzania czasu z tatą.
Właśnie siedziałam z książką na kolanach w salonie, gdy mój ojciec raczył zejść na dół. Widziałam jak żegnał Blondynkę w drzwiach życząc dobrego dnia i zapewniając, że gdzieś razem wyskoczą.
-O Kochanie, to ty nie śpisz?-zdawał się być bardzo zdziwiony na mój widok.Czego doprawdy nie rozumiałam.
-Tak wstałam wczesniej, by zjeść śniadanie z moim ukochanym tatusiem-powiedziałam głosem przesadnie przesłodzonym z bardzo wyczuwalną nutką ironii.
-Pzrepraszam cię kochanie, ale byłem naprawdę zmęczony-zaczął poicierać spocone dłonie o jasne jeansy-chciałem dłużej pospać, bo jutro zaczynam instensywna pracę.
-Oj, tato ! Daj spokój, nie jestem ślepa, poza tym byłam u ciebie w sypialni-odłożyłam książkę głosno trzaskając okładką.
-Kochanie, to nie tak, po prostu wczoraj trochę wypiłem i niekontrolowałem tego, co robię-zaczął się w głupi sposób tłumaczyć, szukajac pomocy w komunku naprzeciewko.
-Błagam! Nie chcę tego słuchać, chcesz mi wmówić, że przespałeś się z kobietą, tylko dlatego, ze czułeś się zmęczony-niespodziewanie zaczęłam na niego krzyczeć-Przecież to absurdalne!
-Uspokój się kochanie-zaczął tata, by uspokoić mój krzyk-wszystko ci wytłumaczę, tylko mi nie przerywaj.
Skinęłam głową, by dać mu się wytłumaczyć, każdy na to zasługuje.
-Wiesz, ze już dawno temu rozstałem się z matką-zaczął, a ja skrzywiłam się na jego słowa-Emma już dawno sobie ułożyła życie z Tomem, ale ja stwierdziłem, ze takie ustatkowane życie nie jest dla mnie. Nie nadaję się na męża. Na Boga, ja dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że mogę być dobrym ojcem. Jak każdy facet mam swoje potrzeby. A skoro żadne zobowiązania małżeńskie nie trzymają mnie z nikim, dlaczego miałbym żyć jak ustatkowany małżonek?!Skoro ktoś mnie pociąga, dlaczego miałbym tego nie wykorzystać?! Cholera, wiem że to brzmi fatalnie, ale taka jest prawda! Lubię seks, kto go nie lubi?!Więc gdy nadaza się okazja chcę to wykorzystać, zwłaszcza, że Louise, to nie tylko przygoda.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Cieszyłam się, że ojciec jest ze mną szczery i mimo takiego wyznania, cieszyłam się, ze powiedział mi prawdę Zrozumiałam, że zasłużył na zrozumienie, a skoro takie przygody go zainteresują, powinnam to uszanować. I tak też zamierzałam zrobić.
-Rozumiem, dzięki tato i przepraszam-doałam skruszona. On popatrzył mi w oczy i powiedział, że od tej pory za każdym razem, gdy będzie chciał kogoś przyprowadzić, zrobi to pod moją nieobecność.
-Tato, chodź do kuchni-rzuciłam z uśmiechem-mamy mnóstwo kanapek, a przeciez nie mogą się zmarnować.
***
 Dzień rozpoczął się dla mnie w miły sposób. Obudziłem się wypoczęty i z uśmiechem na ustach. Mama wykorzystała mój nagły przypływ energii i wygoniła, bym skosił trawnik przed domem. Jakoś specjalnie nie protestowałem, zwłaszcza po jej mistzrowskim omlecie. 
Przeglądałem właśnie jakąś stronkę internetową, gdy dostałem wiadomość od Louisa.
"Stary, organizujemy jakieś obozowisko przy jeziorze na obrzerzach miasta. Piszesz się?Oczywiście z Lucy ;)". Pełen entuzjazmu odpisałem przyjacielowi na wiadomość-"Stray, ja zawsze i wszędzie. Pojade do Lu i wszystko ustalimy.Trzeba będzie pogadac z jej ojcem, bo matka wyjechała. Może i lepiej? Zapatrzona mamusia, raczej by się nie zgodziła".
Sms'owaliśmy przez następne pół godziny, omawiając szczegóły. Teraz czekało mnie najważniejsze zadanie. Jak namówić Lu i jej ojca na obóz za miastem? Coś czuję, ze nie będzie to proste zadanie, choć jej ojciec jest wyjątkowo spoko człowiekiem. Wyszukałem jego nazwisko w googlach. Z tego co wyczytałem, to niezły kobieciarz i szycha na rynku muzycznym. Napisałem do Lu z prosbą o spotkanie z nią i jej ojcem, wyraziła zgodę zapraszjąc do apartamentu rodziciela. Nie chciałem czekać dłużej, wolałem mieć to za sobą. Z szafki wziąłem kluczę do auta i zbiegłem po schodach w korytarzu mijajac się z mamą.
-O mamo, dobrze, że cię widzę. Będzemy mieć ognisko w następnym tygodniu. Taki mini obóz, parę dni. Gemma przyjedzie, więc nie będziesz sama.
-Ale jak to ? Z kim ? i gdzie? - tak jak przypuszczałem, zaczeła bombardowanie pytaniami. 
-Będą chłopaki z dziewczynami, na parę dni. Pokąpiemy się w jeziorze, będzie super. Ne martw się, będę grzeczny.
-Wiem kochanie. Pamiętaj tylko, że jesteś dorosły, odpowiadasz za siebie i mam nadzieję, ze nie zrobisz żadnych głupstw. Zwłaszcza, że Lu nie jest pełnoletnia..
-Mamo, nie bój się, wiem wszystko. Lucy to madra dziewczyna, a i ja głupi nie jestem. Dobra lecę, pogadamy wieczorem. 
-Wiem kochanie, pa. Uważaj na siebie, kocham cię-krzyknęła, gdy odpalałem samochód, uśmiechnąłem się na pożegnanie.
Podjeżdzając pod ich kompleks miałem lekkie obawy. Ruszyłem jednak supę w troki i udałem się do środka. W progu przywitała mnie moja dziewczyna, rzuając mi się na szyję i całując w usta, uśmiechnąłem się i całe zdenerwowanie prysło, przynajmniej dopóki nie przyszedł jej ojciec..
Wytłumaczylem im wszystko, zaciskając palce na szklance z sokiem. Dziewczyna wyraziła entuzjazm, jej ojceic trochę mniej, ale wiedziałem, ze będzie dobrze. 
Tak, wiec mogliżmy jechac na naszą wyprawę, jak tylko jej matka wyrazi zgodę. Lucy widzac moje zdenerowanie uspokoiła, ze zgodzi się na pewno. 
Posiedziałem u nich chwilkę, ale gdy zaczęło się ściemniać postanowiłem pojechać do domu. Byłem bardzo zadowolony z dzisiejszego dnia, dnia który juz od samego początku dobrze się zapowiadał. Z takim nastawieniem zasnąłem wtulając isę w poduszkę. Już za tydzień o tej porze, będę na naszym obozie, obozie na którym tyle może się wydarzyć ;)

Witajcie, przepraszam, ze to tyle trwało ;) Poprawię się. Tyle zmian u bohaterów.
Prosze o komentarze ;) Przepraszam za błędy ;*