Umówiłam się z tatą na przyszły tydzień na zakupy. W tej kwestii ufam mu bezgranicznie. W końcu jeszcze niedawno nazwisko Brown znajdowało się na 68 miejscu wpływowych ludzi, a John Brown na 32 najlepiej ubranych businessmanów. Tak, bogaci starzy i rozpieszczona małolata ? Nic z tych rzeczy.
Od najmłodszych lat rodzice mnie uczyli bym wyrosła na kobietę, która sama zarobi na siebie, a nie będzie wiecznie pod opieką rodziców. Już teraz palnuję swoją przyszłośc. Jestem dość dobrą uczennicą, mam nadzieję dostać się na dobre studia i zdobyć stypendium. Sama nie wiem co chciałabym robić w przyszłości. Kocham tańczyć, lecz póki co brakuje mi czasu na rozwinięcie mojej paji, a sama nie jestem pewna czy taniec to, to co chciałabym robić zawodowo.
Miałam dość leżenia, postanowiłąm się ogarnąć i zejść na dół na śniadanie. Wykonałam poranną toaletę i tym razem postanowiłam bardziej zastanowić się nad strojem. Pogoda była w mkiarę dobra, to znaczy nie padało, ale nie świeciło słońce. Mój wybór padł na spodnie w kolorze khaki, bluzkę białą z gwiazdą w kolorze panterki i czarne botki bez obcasa. Włosy rozpuściłam i przejechałam tuszem po rzęsach. Tak wyszykowana zbiegłam po schodach na parter. Wchodzac do kuchni poczułam zapach kawy i naleśników z syropem klonowym.
-Cześć wszystkim ! Tom, ty nie w pracy ? - byłam zdziwiona widokiem Toma w faruchu. Zawsze o tej porze wychodził do pracy i tylko w niedzielę można było go zastać w kuchni robiącego popisowe naleśniki. Przyznam szczerze, jego naleśniki były najlepsze !
-Cześć młoda ! (wspominałam jak bardzo tego nie lubię?) idę do pracy, tylko przełożyli nam rozprawę, więc pomyśłąem, ze choć raz do szkoły zjesz coś pożywnego.
Uśmechnęłam się na jego słowa. Lubię go i to bardzo, jest dla mnie jak dobry wujek.
- A gdzie mama? już wyszła ? -zapytałam, zdajac sbie sprawę, że przecież nie ma jej z nami przy stole.
-Tak, dostała pilny telefon.
Zjadłam pyszne śniadanie, pozegnałam się z Tomem i pieszo postanowiłam iść do szkoły. Po drodze wpadłam po Katy. Zapukałam do drzwi i otworzyła mi jej mama.
-Dzień dobry pani Stuart, jest może Kate ?
-Cześć Lu, wchodź, już ją wołam.
Pani Rose (na cześć mojego pierwszego czytelnika, który sprawił mi wiele radości), to bardzo miła kobieta. Zawsze uczynna, wiecznie uśmiechnięta, myślę, ze to właśnie po niej Katy odziedziczyła urodę.
Przyjaciółka zbiegła po schodach w sukience (!!) w kwiaty.
-Cześć Lu, Ty na nogach? -zapytała, gdy zamykałyśmy za sobą drzwi.
-Hej, tak, przecież daleko nie mamy. Ty w sukience ?W taką pogodę -przyznam, byłam zdziwiona tym widokiem.
-A wiesz, mamy z Niallem randkę. Chciałam dobrze wyglądać, w końcu nasza 1 rocznica. Jak czujesz się po wczoraj? Czy pan Styles odwiedził Cię w nocy we śnie ?
Zasmaiałam się na słowa przyjaciółki i zgodnie z prawdą, przyznałam, ze niestety nie raczył się ze mną spotkać, nawet we śnie. Nim doszłyśmy do szkoły, zdążyło się już zachmurać. Wiedziałąm, ze będzie padać. Przed szkołą czekali już chłapaki z dziewczynami. Perrie, to dziewczyna Zayna. Ma tyle lat co ja, ale chodzi do przeciwnej klasy. Jest ładna, ma blond włosy i wieczny uśmiech na twarzy. Malik, przystojny mulat z czekoladowymi oczami ma przydomek bad boya, ale cieżko mi w to uwierzyć skoro z Perrie jest 1,5 roku.
Lia, jest jaspokojniejszy z całej piątki, jemu również urody odmówić nie można. Jego dziewczyna Danielle jest z jego klasy i nawet na lekcjach sa nierozłączni. Louis jest chyba najbardziej szalony, a jego dziwczyna Eleanor zawsze próbuje go sprowadzić do porządku. On i brunetka poznali się na akademii w pierwszej klasie i od temtej pory sa nierozłączni. Niall, chłopak Katy jest irlandczykiem, przeprowadził się z rodziną do Anglii siedem lat temu. Wiele dziewczyn do niego wzdycha, jednak blondyn wpatrzony jest tylko w Katy.
Przywitaliśmy się z nimi i ruszyliśmy na lekcje. Po drodze chciałam wstąpić do toalety, więc powiedziałąm znajomym, by szli beze mnie.
***
Czekałem na Lu pod drzwiami damskiej toalety. Przyznam trochę czułem się dziwnie, jak jakiś zboczenieć. Najwyraźniej nie tylko ja tak pomyślałem.
-Panie Styles, co pan tu robi ?z tego co wiem, to damska toaleta! - wspominałem już jak Trevor mnie nie lubi?!-Proszę za mną ma pan przechlapane!
Teraz to i ja uwierzyłęm w jego słowa. Dyrektor na pewno zadzwoniłby do rodziców, a ztego co wiem, Malik miał zamiar urządzić imprezkę w sobotę. Dostałbym szlaban i ominąłby mnie niezły melanż. Zrezygnowany już miałem za nim iść, gdy rozległ się krzyk Lu.
-O kochanie, dziękuję, że na mnie poczekałeś. Przepraszam pana za zamieszanie, ale źle się czułam i bałam się, ze sama nie dojdę na lekcje- wypowiadając te słowa, dziewczyna lekko się uśmiechnęła, tak, ze wyglądała naprawdę słodko. Nawet Trevor zmiekł, bo tylko pokręcił głową i odszedł. Uratowałą mnie! Kiedy oddaliliśmy sie na bezpieczną odległość podziekowałem dziewczynie. Nie wiem co mną kierowało, ale pocałowałem ją w policzek. Ona lekko się zarumieniła i udałą w stronę klasy. Chwilkę tam postałem szczęśliwy i *zauroczony*.
***
Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Czy on mnie pocałował. Szkoda, że nie wymierzył w usta. Nim rozpoczęły się lekcje zdążyłam wszystko opowiedzieć Katy. Mam tylko nadzieję, że Horan się nie dowie, bo na pewno powiedziałby Harry'emu, a ja wyszłabym na napaloną małolatę. Czy ja jestem *zakochana*?
Następne lekcje jakoś minęły, gdyby nie fakt, że na dworze zdązyło sie już rozpadać na dobre. Akurat wtedy, kiedy nie wzięłam samochodu? Próbowałąm dodzwonić się do mamy. No tak, miałą dzisiaj jechac do centrum Londynu, po projekty do jakiegoś nowego ośrodka. Do Toma nawet nie próbowałam, rano mi już powiedział, że ma ważną rozprawę, nie chciałam mu głowy zawracać. Nie zostało mi nic innego, jak iść pieszo. Wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu. Nagle zatrzymał się niebieski Chevrolet. Szyba się odsunęła i zobaczyłam Harry'ego.
-Może podwieź ?
-Czy to nie bedzie zaden problem? Z tego co wiem, mieskzasz w przeciwną stronę.- to mówiąc ogryzłam się w język, nie było zadnego powodu dla którego miałąbym wiedzieć, gdzie mieszka.
-Nie ma żadnego problemu, przecież nie mieskzasz tak daleko- właściwie nie było zadnego powodu, dla którego on miałby wiedzieć, gdzie mieszkam.Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy- poza tym wciąż nie odwdzieczyłem się za uratowanie życia przed Trevorem. To słyszać zarumieniłam się wspominając o pocałunku. Szybko sie zasłoniłam włosami, by tego nie zobaczył. Jechaliśmy tak rozmawiając o wszystkim. Dowiedziałam sie, ze mieszka z mamą, która jest stylistką i siostrą, która studiuje. Z tego co mi mówił, jego ojciec odszedł od nich, jak Harry był mały. Zrobiło mi się smutno. Opowiedział mu moją historię. Był dobrym słuchaczem i nie załowałam, ze się wygadałam. Podjechaliśmy pod dom, chciałam zaprosić Harry'ego na kawę,jednak niestety musiał jechać do domu. Już otwierałam dzrwi, gdy złapał mnie za rękę.
-Zayn robi imprezę w sobotę i może wybrałabyś się ze mną? Ciagle Ci coś wiszę, za uratowanie życia.
-Pewnie, bardzo chętnie-odpowiedziałam szczerze się uśmiechając.Hary przybliżył się i pocałował mnie w policzek.
-pa Lu.
-pa Harry, chłopak odpalił silnik i odjechał, a ja widząc, ze zniknął za bramą, weszłam do domu. Włączyłam telewizor i położyłam się na kanapie. Nie mogłam skupić się na filmie. Idę z Harrym na imprezę! I to już za dwa dni. Postanowiłam jechac jutro na zakupy, by wyglądać przy nim ładnie. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Hej kochanie, przepraszam, że nie odebrałem, ale nagrywaliśmy. Coś nie tak? - usłyszałąm głoś taty i cieszyłam się, ze nie mógł przyjechać, w głebi duszy mu dziękowałam.
-Nie tato, wszystko dobrze. po prostu Cię kocham.
Mamy 3! Dziękuję za wejscia i proszę, byście zostawili po sobie komentarz. Miłej lekturki.
Pozdrawiam, Pocahontass Smith :)
Ooo, fajnie. jak przeczytalam o pani Rose, to mi sie tak milo zrobilo, dziekuje ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Rose
Ps. u nas pojawil sie imagin, jesli masz ochote to zapraszam, zachecam taz do zaglosowania w ankiecie :)