poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 10

Po pamiętnej nocy na wakacjach z Harrym minął już tydzień. W tym czasie zdążyliśmy wrócić do domu i planować kolejny wypad pod koniec lipca. Leżałam właśnie na łóżku w pokoju i pisałam smsy z Harrym, gdy z dołu dobiegł mnie głos.
-Lu, Kochanie jesteś? -krzyk mamy podziałał na mnie natychmiastowo i zerwałam się w kierunku drzwi.
-Idę mamo-prawie się zabiłam chcąc ominąć schoda. Wbiegłam do salonu i trzasnęłam mocno drzwiami. 
-Mamo, wreszcie wróciłaś!-rzuciłam się na szyję rodzicielki-miałaś być jutro. Gdzie Tom?-bombardowałam ją pytaniami, ale naprawdę strasznie tęskniłam. 
-Kochanie, spokojnie-zaśmiała się-Tom dojedzie później, miał po drodze telefon z kancelari. Chcięliśmy zrobić ci niespodziankę-odsunęła się a moment ode mnie-opowiadaj co się działo, jak mnie nie było. 
Zaprowadziła mnie za rękę na kanapę i usiadła obok. W tej chwili cała złość na nią, za to, że zostawiła mnie na taki kawał czasu, minęła. Miałam ochotę powiedzieć jej wszystko, ale pewne fakty postanowiłam przemilczeć. Jak naprzykład noc z Harrym. Nie mogłam jej tego powiedzieć. Jedyną osobą, która to wiedziała był, oczywiscie oprócz Harry'ego-mój tata. On potrafił mnie zrozumieć i wysłuchać. Wiedziałam, ze zachowa te wieści dla siebie i nie będzie w żaden sposób miał pretensji do mojego chłopaka. 
-Było super mamo, szkoda, że cię nie było-uśmiechnęłam się do kobiety i chwyciłam za rękę-naprawdę, szkoda, że cię nie było. 

***
Ciagle gapiłem się na smsa od Lucy przecierając dotykowy ekran palcem. Minęło już jakieś dobre pół godziny, a ja nadal nie odpowiedziałem dziewczynie na zaproszenie na kolację dzisiaj na 20.00.
Jakieś wewnętrzne uczucie podpowiadało mi, bym jednak dzisiaj nigdzie nie przychodził. W końcu matka Lu wróciła ledwie 3 godziny temu. Na pewno chciała odpocząć po podróży, odwiedzić rodzinę, przyjaciół. Posiedzieć z córką i meżem. Już miałem odpisać dziewczynie, wymyślając, jakiegoś dentystę, kiedy rozległa sie wibracja w trzymanym przeze mnie telefonie. 
-Halo-nie popatrzyłem na wyświetlacz, więc nie wiedziałem z kim rozmawiam. 
-Siema Stary, co tak oficjalnie?-na głos Louisa się uśmiechnąłem-co robisz? Może wybrałbyś się ze mną do Nike'a po nowe buty?
-Nic ciekawego nie robię, więc bardzo chętnie-cieszyłem się na myśl, ze mogę się spotkać z przyjacielem i doradzić w wiadomej sprawie.
Po około piętnastu minutach przed wejściem do sklepu zarysowała mi się postać BooBear'a.
Wytarłem spoconą dłoń w spodenki i przywitałem z chłopakiem. Wchodząc do budynku uderzyła w nas fala zimna z klimatyzatora. Przchodząc przez regały z trampkami, chłopak przerwał ciszę
-Harry coś nie tak?Dziwnie wyglądasz.
Postanowiłem opowiedzieć mu o zaproszeniu do matki Lu i o moich dylamatach. 
-I czym ty się przejmujesz? Idz, co ci szkodzi?
-Ona dzisiaj dopiero wróciła na pewno chce odpoczać.
-Tsaaa.. nie rozumiem cię. Skoro cię zaprasza, to widać nie chce odpoczywać. Zresztą, co ona jakaś księżniczka? Wróciła z wakacji, gdzie odpoczywała i tutaj będzie jeszcze odpoczywać? 
Zaśmiałem sie na jego słowa, kocham tego chłopaka!
-Masz rację, dziwna baba!Jak ja z nią wytrzymam całą kolację?
-Człowieku, pomyśl jakie to bedzie ekscytujące. Pragnienie dotyku Lu. Niewinna trzymanie za rączkę, dotykanie kolanka.. Tylko, zeby mamusia nie widziała. 
-Masz racje, co mi szkodzi? To tylko głupia kolacja.. nawet jesli mnie nie polubi, to przecież nie średniowiecze! Nie zabronią Lu się ze mną spotykać. 
-Najwyżej przybędziesz na białym koniu i oswobodzisz księżniczkę.
***
Poprawiłam czarny kołnierzyk na mojej kremowej bluzce, wygładziłam spódnicę i przetrałam czarne balerinki ręką. Lekko zdenerwowana spojrzałam na zegarek - 19.53. Oby tylko sie nie spóźnił. Wiedziałam, że moja mama tego nie lubi, a bardzo mi zależało, by chłopak wywarł na niej pozytywne wrażenie. Postanowiłam zejśc na dół i popatrzeć co tam się dzieje. Zbiegłam po schodach i wpadłam do jasnego, wykafelkowanego pomieszczenia. Na blacie górowało sporo sałatek a w garnkach na kuchence indukcyjnej gotowała się zupa. W piekarniku już opiekała się pyszna pieczeń z żurawiną. Na samą myśl pociekła mi ślinka, więc weszłam w drzwi obok i znalazłam się w jadalni. Pięknie zastawiony stół białą porcelaną, aż szkoda było, by się pobrudziła. Nasza gosposia naprawdę świetnie się spisała. 
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwięk dzwonka zwiastujący gościa. Krzyknęłam na mamę, by schodziła, ale do moich uszu dobiegła odpowedz:
-Kochanie, jeszcze się ubieram. Zejdę za 10 minut.
Zrezygnowana ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Otworzyłam je i zobaczyłam mojego chłopaka, jak zawsze nieskazitelnego. Czarne rurki opinały jego zgrazbny tyłek, a biała koszula z podwiniętymi rękawami idealnie opinała się na umięśnionym torsie. Zaprosiłam go do środka całując na powitanie. Nieśmiało oddał pocałunek, kierując isę do jadalni. Zawołałam mamę jeszcze raz i usłyszałam jej obcasy kierujące się powoli po schodach w naszą stronę. 
***
Gorączkowo wycierałem spocone ręce w spodnie słyszać stukot obcasów z każdym krokiem coraz bardziej się nasilający. Lu wyczuła moje zdenerwowanie, bo chwyciła mnie za rękę i lekko uśmiechnęła. Tym sposobem dodała mi otuchy, Odwróciłem się na moment, by oderwać wystająca nitkę ze szlufki spodni, a gdy podniosłem wzrok totalnie mnie zamurowało. Przede mną stała bogini w najczystszej postaci. Ubrana była w krótką, obcisłą czerowną sukienkę na ramiączkach. Długie włosy opadały kaskadą na chudych ramionach. Jej długie nogi idealnie wydepilowane świeciły naturalnym blaskiem, a buty, których dzwięk przyprawiał o zawał, idealnie eksponowały szczupłe łydki swoim na oko 11 centymetrowym obcasem.Mimo tego i tak była parę centymetrów ode mnie niższa. Kobieta zbliżyła się do mnie lekko i wypowiedziała jedno słowo, które pobudziło mnie do granic.
-Harry-cały świat zawirował. Lu popatrzyła na mnie niespokojnym wzrokiem, a ja nie byłem w stanie nic powiedziec-miło cię poznać, jestem matką Lu-oj mamuśko!
-Ekhmm. Witam, Harry.. Harry Styles. Mi również miło panią poznać-chwyciłem jej delikatną dłoń i pocałowałem lekko w czubek.
Ośmieliłem się na chwilkę, by popatrzyć w jej oczy. Jej spojrzenie przyprawiło mnie o dreszcze. 
***
Powiedzieć, że ten chłopak jest przystojny, to oddanie tylko w niewielkim stopniu jego urodzie. Ten idealny tyłeczek, aż się prosił o odrobinę pieszczot, a jego włosy... mogłabym się bawić godzinami. Zieleń jego oczu i ta magia, gdy na mnie spojrzał, roztopiłaby każdy lód.
Coś się zaczęło dziać niepokojacego. Chemia, pragnienie, pożądanie, to tylko niektóre przymiotniki.
Cały wieczór nie mogliśmy oderwac od siebie wzroku. Uważając, by Lu niczego nie dostrzegła posyłaliśmy sobie "niewinne" spojrzenia. Po jakimś czasie, chłopak postanowił się z nami pożegnać. Razem z córką poszłam odprowadzić go do drzwi. Idąc koło mnie ocierał się lekko swoją rozpaloną skóra o mój bok. Wiedziałam, że na niego podziałałam. Gdy się ze mną żegnał kolejnym pocałunkiem mojej dłoni popatrzył mi głęboko w oczy, jakby składając obietnicę. Lu chciała pocałować go w usta, jednak chłopak nie dał jej się zbliżyć do warg. Jedynie odwrócił się tak, by dała mu całusa w policzek. Był zwrócony twarzą na mnie, a gdy moja córka go pocałowała on patrzył wprost w moje oczy. Lucy niczego niegroźnego w tym nie widziała, ja natomiast widziałam bardzo wyraźnie. 

Witajcie ;* Przepraszam za tak długa nieobecność. Będę teraz pojawiac się regularnie. 
Teraz postanowiłam wprowadzać wiecej akcji,a nie takie flaki z olejem jak zawsze. Zapraszam do komentarzy. ;*
Pozdrawiam ;)

1 komentarz:

  1. Ale ja nie chcę, żeby on ją zdradził z jej matką!!!!
    Nie, nie i jeszcze raz nie!
    Możesz zrobić tak, że ona się będzie do niego przystawiać? A on pójdzie po rozum do głowy i będzie się opierać?
    Nie, proszę niech on z tą matką nie ten-teges.. :(
    Mimo wszystko rozdział bardzo fajny! :)
    Po takiej długiej nieobecności, ale co tam! :))
    Czekam na następny!
    Rose xxx

    OdpowiedzUsuń