-Napij się Harry-zachęcał mnie już któryś raz Tom, ale jakoś nie kręciło mnie, by wyjść z imprezy w takim stanie, jak oni sami.
-Nie dziękuję, ale prowadzę.
-To żaden problem Jason cię odwiezie-zgrymasiłem się przywołując obraz starego Jasona, kierowcy Brown'a. Nie żebym miał coś do metryki, ale facet zachowywał się, jakby miał conajmniej zasnąć za tą kierownicą.
Dalej ich narzekać nie słuchałem, ponieważ mój wzrok począł szukać Emmy. Hmmm.. pani Emmy. Stała z prawej strony w ręku trzymając kieliszek szmpana. Absolutnie trzeźwa i absolutnie nieziemska. Włosy zdążyły jej wyschnąć i lekko opadały kaskadą na jej szczupłe ramiona. Odchyliła lekko głowę i spojrzała prosto na mnie. Zaczerwieniłem się, jak szczeniak przyłapany na podglądaniu siostry w łazience. Udawałem, że kogoś szukam, ale ku mojemu przerażeniu kobieta przeprosiła swoje rozmówczynie i ruszyła w moim kierunku.
-Widzę, że niektórzy już padli ze zmęcznia-powiedziała do mnie, akcentując słowo "zmęczenia" i robiąc cudzysłów w powietrzu.
-Tak, tak. Bardzo wyczerpujace przyjęcie.
Zaśmiała się lekko i przysiadła obok mnie.Chwyciła mnie lekko za rękę, wywołując u mnie nieopisane dreszcze.
-Mam do ciebie wielką prośbę.
-Tak...słucham?
-Mógłbyś zawieść mnie, Lucy i Toma do domu? Jak widzisz oni już totalnie zasypiają, a ja też chętnie bym się położyła.
-Tak, tak jasne.
-Widziałam, że nic nie pijesz, A może jestem uprzedzona, ale jakoś nie ufam temu Jason'owi.
Dziesięć minut później siedziałem za kierownicą Mercedesa. Koło mnie siedziała Emma, a jej czarna, krótka sukieneczka podwinęła się lekko i mogłem dostrzeć zarys koronkowego wykończenia pończoch.Chciałbym zobaczyć ją w samych pończochach. STOP! o czym ty myślisz kretynie?! Skup się! Ganiłem siebie w duchu, choć w tym momencie oddałbym wszystko za dotknięcie jej seksownych kolan.
Dojechaliśmy do domu dość szybko. Pomogłem tylko zanieść jej naszych towarzyszy do łóżek i coś czuję, że jutro nie będą nic pamiętać.
-Czekaj, odprowadzę cię-powiedziała matka Lucy, wybiegając za mną.
-Nie, proszę zostać, Jest zimno, nie chcę, żeby się pani przeziębiła.
Kiwnęłą głową, więc uśmiechnąłęm się mówiąc radosne "dobranoc", ale w połowie drogi do auta, krzyknęła za mną. Odwróciłem się, a ona stała naprzeciwko mnie.
-Naprawdę dziękuję za odwiezienie. Uratowałeś dzisiaj trzy osoby. Jesteś bohaterem-stanęła na palcach i pocałowała mnie lekko w policzek- nie przekraczamy żadnych granic, prawda?
-Myślę, że skoro uratowałem trzy osoby, powinienem sam wybrać sobie nagrodę. I myślę, że to nie będzie przekroczenie żadnych granic, bo marzę o tym od naszego pierwszego spotkania-powiedziałem jej na wydechu całując namiętnie jej słodkie usta. Nie liczyło się dla mnie to, że robię to pod oknem mojej dziewczyny z jej własną matką. Własciwie w tamtym momencie, nic się dla mnie nie liczyło.
***
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Szukałam w szafce obok łóżka jakiś tabletek przeciwbólowych, ale niestety nic nie znalazłam. Popatrzyłam na telefon, który wskazywał grubo ponad 13.00. Matko, ile ja wypiłam?
Zeszłam na dół do kuchni, ciesząc się z widoku Toma, który zdaje się był w gorszym stanie ode mnie.
-Dzeń dobry moje dwa Zdechlaki-przywitała nas mama. No tak zapomniałam, że nie pija alkocholu odkąd raz wylądowała na pogotowniu.
-Mamo, proszę cię ciszej...
-Dobra, dobra. Sami jesteście sobie winni. Muszę lecieć do pracy,a wy się ogranijcie i nie wiem. Może jakiś zimny prysznic? Pa, będę wieczorem. Nie słuchałam nawet co mówiła do Toma, bo poszłam na górę, zgarniając z blatu butelkę wody mieneralnej. Położyłam się z powrotem do łóżka z nadzieją zaśniecia. Sen podobno działa leczniczo. Naprawdę w tamtej chwili chciałam w to wierzyć,
***
Leżałem na kanapie, bezmyślnie gapiąc się w telewizor. Co się tak właściwie wczoraj działo? Co ja sobie myślałem? Zachowałem się jak kretyn i nie dziwię się, że Emma mnie spoliczkowała. Zasłużyłem sobie, nie powinienem jej całować. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama, wołająca n a obiad. Podniosłem swoje "cztery litery" i ruszyłem do kuchni. Zastałem mamę, która szkicowałą coś na kartce i mierzyła wszystkie kuchenne szafki.
-Mamo co ty robisz?
-Mówiłam ci, ze chce zrobić remont w mieszkaniu. Coś zupełnie nowego i nowoczesnego.
-Po co ci to? Dobrze jest jak jest.
-Kochanie, to, ze tobie się to podoba, to nie znaczy, ze mi również. Uwierz mi po moim remoncie, będzie tu bosko.
Miałem powiedzieć mamie coś równiez śmiałego, ale zadzwonił mi telefon.
-Cześć Lucy, co tam? Boli głowa?
-Hej, już mniej, mam nadzieję, ze ciebie nie.
-Kochana ja w przeciwieństwie do ciebie trzymałem wczoraj fason-zaśmiałem się,a wmyślach dodałem-dopóki nie zostałem sam na sam z twoją matką.
-Może wpadniesz do mnie dzisiaj? Pooglądamy coś, Tom wypożyczył jakieś filmy.
-Nie, nie.. Może ty byś wpadła do mnie. Dobrze ci zrobi śweże powietrze.
Właśnie kończyłem ścielić łóżko, gdy mama krzyknęła, ze mam gościa. Zbiegłem na dół przywitałem się z moją dziewczyną i poszliśmy do kuchni po soki.
-Ooo robi pani remont?
-No tak, próbuję, ale chyba nie jestem najlepsza w projektowaniu.
-Wie pani, znam kogoś kto moze pani pomóc.
Chciałem się wtrącić do dyskucji, bo dobrze wiedziałem co planuje moja dziewczyna.
-Nie zostaw, później to załatwiny-starałem się na siłę ją odciągnąc do drzwi, ale mi totalnie nie wychodziło.
-Moja mama jest architektem i na pewno z chęcią pani pomoże-stało się to, czego najbardziej się bałem. Mama z Lucy wpadły sobie w ramiona, szczęśliwe i wesołe, ale mi nie było zupełnie do śmiechu.
I mamy za sobą 13 rozdział. Zapraszam do komentowania i zakładki "Pytania". Dziękuję Wam kochani za wejścia, ale proszę, zebyście zostawili po sobie jakiś ślad. Jest ponad tysiąc wyśiwtleń, a komentuje tylko Rose (za co oczywiście jestem Ci wdzieczna). Ale chcę wiedzieć, czy Wam się to podoba i w ogóle ile osób to czyta. Mam nadzieję, że Was tym przekonałam.
Jeszcze raz proszę o komentarze. I polecam zakładkę "Pytania".
Kocham <3
Fajnie, fajnie.
OdpowiedzUsuńZabawa była, dzień po zabawie też. ;D Kacyk wielki wróg imprez ;)
Tylko dlaczego on ją pocałował?! gr.. nie lubię tego no ale... dobrze że dostał po tym swoim ślicznym pyszczku haha ;)
Z czekam na kolejny!
Rose xxx